Co prawda, nie ma dokładnych danych dotyczących Polski, jednak można przypuszczać, że dane te mogą być zbliżone. Mogłoby się wydawać, że taki superwygodny „produkt” jak jednorazowe pieluszki uratuje przyszłych rodziców przed nadmiarem pracy i będzie wybawieniem oraz usprawnieniem opieki okołodziecięcej.Nie napisze o tym, „jak być dobrą matką i nie zwariować?” i nie napisze też o tym „jak wychować drugie dziecko i nie zwariować”, ani o tym „jak być super żoną, matką, kochanką i nie zwariować”. To nie będzie tekst z cyklu mam dziś stresa, bo nie wiem, co na obiad zrobić, a mąż z pracy wraca głodny, ani też o innym stresie z cyklu „bo zupa była za słona”. To będzie tekst o sytuacjach bez wyjścia, w których szukamy rozwiązania, ale niestety nie wszystko, a raczej nic od nas nie zależy. I choć staramy się bardzo zachować względny spokój – niestety – nie wychodzi. Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie jedna z czytelniczek, jedna ze stałych, wiernych czytelniczek mojego bloga, która podczas mojej przerwy czekała na kolejny dodany post. Jeszcze 2 lata temu była jedną ze zwykłych babek, które po prostu czytały moje wypociny i czasem napisały, że fajnie się to czyta, a która teraz z dnia na dzień stała się matką chorego przewlekle dziecka, z którym nie wiadomo, co będzie, jak się będzie rozwijało i ile niewidomych jeszcze go w życiu czeka. Sama przypominam sobie siebie sprzed 6-ciu lat (MASAKRA, jak ten czas leci!!!), kiedy to stanęłam twarzą w twarz z silniejszym wojownikiem, który po kawałku chciał mi zabrać szczęście i miłość do mojej jedynej Karmazynki. To, że teraz jestem w stanie pisać o tym, co wówczas przeżyłam, jest efektem tego, jak bardzo się zmieniłam i jak bardzo zmieniła się moja psychika. Widzieliście z pewnością sprzedawane (głównie nad morzem) koszulki z napisem: PIWO UKSZTAŁTOWAŁO TO WSPANIAŁE CIAŁO, ja mogę śmiało o sobie napisać: DOŚWIADCZENIE W CHOROBIE UKSZTAŁTOWAŁO CHARAKTER I SIŁĘ KARMAZYNOWEJ!!! Nie rymuje się tak pięknie (można nazwać to białym rymem ;), ale jest prawdziwe. Sześć lat temu nie było takich informacji i możliwości, jak dzisiaj. O jakiekolwiek informacje musiałam dopraszać się lekarzy, a oni widząc beznadzieję sytuacji zbywali mnie odpowiedziami typu: „trzeba się nauczyć z tym żyć”, „trzeba być silnym”, „to lepsze niż nowotwór” i w gruncie rzeczy, tak sobie teraz myślę, że w ich mniemaniu i odczuciu, to były „złote rady”, bo jak inaczej pomóc zrozpaczonym rodzicom, którym nie można dać zapewnienia, że ich dziecko kiedykolwiek wyzdrowieje. Do dziś pamiętam, jak nie przestawałam płakać wracając samochodem ze szpitala do domu, bo przecież przy dziecku starał się człowiek być silnym i pokazać, jakim to chojrakiem jest. W tle grało radio, a w nim często leciały piosenki, które idealnie pasowały do obecnie przeżywanej sytuacji: „Nic nie może przecież wiecznie trwać”, „What doesn’t kill You make You stronger” i przy których płakałam jeszcze bardziej. A jak, kiedyś stałam roztrzęsiona na szpitalnym korytarzu, to usłyszałam od pani doktor, że „tak nie można – trzeba być opanowanym”. Pomyślałam wtedy: „co Ty babo możesz wiedzieć? To nie Twoje dziecko jest chore, to nie ty nie masz perspektyw na lepsze jutro i to nie Ty jesteś na moim miejscu”. Teraz z perspektywy czasu widzę to zupełnie inaczej. Wiadomo, żadne z nas nie ma wyciętego układu nerwowego, każde z nas doznaje od kilku do kilkunastu sytuacji stresowych dziennie i każde z nas musi stawić im czoła. Ja sama w swoim życiu miałam mnóstwo sytuacji stresowych, z których teraz się śmieję i zastanawiam się, co to tak naprawdę były za problemy. Jednak dwie sytuacje, które były związane bezpośrednio z moimi dziećmi i ich życiem odbiły się ogromnie na mojej psychice. Jedną sytuację znacie, a o drugiej może kiedyś napiszę. W jaki sposób sobie pomóc? W jaki sposób rozwiązać istniejące problemy? Jak wrócić do normalności? W moim przypadku odpowiedź na pierwszy rzut oka wydaje się banalna: po prostu DAJ SOBIE POMÓC i DAJ SOBIE CZAS!!! Nie bądź Zosią Samosią, która wszystko chce rozwiązać sama, nie potrzebuje niczyjej pomocy, a tak naprawdę, co wieczór wylewa morze łez w poduszkę i pyta Boga, co takiego zrobiła, że ją tak pokarał. Mogę śmiało napisać, że przeszłam depresję i gdybym nie przeanalizowała wówczas usłyszanych od innej osoby słów: „sama sobie nie poradzisz – musisz skorzystać z czyjejś pomocy” , to nie wiem, czy pisałabym do Was teraz taki karmazynowy pamiętnik. Jak, w związku z tym pomogłam samej sobie i jak Ty człowieku zestresowany, w depresji możesz sobie pomóc? Pamiętaj, że to są tylko moje rady i to, co zadziałało u mnie. Nie odpowiadam za Twoje powodzenie lub niepowodzenie, ale i tak myślę, że powinieneś spróbować: znajdź spowiednika, osobę, która Cię wysłucha i której będziesz mógł się wyżalić i wypłakać. To powinna być zaufana osoba, jak mąż, żona, przyjaciel, mama, tata, brat, siostra. Taka osoba, która Cię zna i wie, z jakim aktualnie problemem się borykasz. Uwierz mi, że te osoby widzą więcej niż Ty i obserwując Cię, niejednokrotnie znajdą radę, która będzie lekiem dla Ciebie. I pomimo tego, że możesz się na początku buntować i mówić : „co Ty tam możesz wiedzieć”, „daj mi spokój” , to choć na chwilę się zatrzymaj i zastanów nad sensem tego, co usłyszałeś. Przeanalizuj każde słowo i pomyśl, czy aby na pewno ten ktoś nie ma choć trochę racji. wykręć numer do poradni psychiatrycznej. Ja to zrobiłam, bo czułam, że już nadszedł moment, w którym jestem gotowa na pomoc obcego człowieka. Wizyta za kilka tygodni i szybka reakcja lekarza – skierowanie na psychoterapię, bo w domu jest dwójka małych dzieci potrzebujących mamy. Czy się wstydziłam – wtedy chyba tak, bo nie bardzo chciałam komukolwiek powiedzieć, że chodzę na terapię, ale teraz wiem, że ta terapia uratowała moje zdrowie psychiczne. Uważam, że korzystanie z usług psychiatry i psychologa świadczy o bardzo dużej świadomości człowieka. Psychoterapia, którą przeszłam dała mi wiarę, nadzieję i lepsze myśli. Pani psycholog pokazała mi takie sztuczki i rozwiązania psychologiczne, które stosuję do dnia dzisiejszego, jak tylko czuję, że dzieje się w mojej głowie coś niedobrego. znajdź grupę wsparcia. Walka w pojedynkę jeszcze bardziej dołuje. Najlepszym sposobem jest po prostu dołączenie do grupy wsparcia na Facebooku. Jest tego mnóstwo i coraz bardziej rośnie w siłę. Przecież to logiczne, że wymiana doświadczeń z innymi rodzicami, czy innymi ludźmi w podobnych sytuacjach, to zdobywanie nowej wiedzy i pewnego rodzaju rozwój w danej dziedzinie. Niejednokrotnie Ci ludzie przechodzili podobną ścieżkę do naszej i dzielą się swoimi doświadczeniami. Nie musisz się od razu tam udzielać, wystarczy, że na początek poczytasz, jak radzą sobie inni, a z pewnością wyciągniesz potrzebne dla Ciebie wnioski. I nie buntuj się mówiąc: „nie chcę Facebooka, to głupota” – głupotą jest to, że nie dasz sobie pomóc. czytaj, czytaj, czytaj, ale nie non stop WIKIPEDIĘ, ale kup sobie co jakiś czas jakąś fajną książkę podnoszącą na duchu. Bardzo polecam książki Beaty Pawlikowskiej. Do jej „Kursu Szczęścia” wracałam już kilka razy. uspokój umysł – tak wiem łatwo powiedzieć, ale jednak człowiek spokojny łatwiej godzi się z różnymi przeciwnościami losu i potrafi w tych przeciwnościach odnaleźć pozytywy. Jak osiągnąć taki stan – każdy musi sam znaleźć dla siebie złoty środek. Dla jednych to będzie joga, dla innych medytacje, jeszcze inni uciekną w sport, a kolejni w pasję. Ja uspokajam się w ciszy na łonie natury, najlepiej blisko wody. Szukam fajnych miejsc, które są malownicze i obserwuję, w taki sposób najszybciej się uspokajam i jednocześnie ładuję akumulatory. Ale nie zawsze tak było. Kiedyś spokój umysłu osiągałam poprzez fizyczne wyładowania – ten czas już minął bezpowrotnie 😉 Pociesz się, że sytuacji bez wyjścia, w Twoim życiu nie będzie zbyt wiele, ale jednak mogą Cię spotkać. Zapamiętaj sobie znaną maksymę „co nas nie zabije, to nas wzmocni”. Ja w sytuacjach kryzysowych powtarzam ją jak mantrę. Tak naprawdę mówię jeszcze do siebie: JEŚLI NIE MAM NA TO WPŁYWU, TO PO CO SIĘ MARTWIĆ…. i tak nic nie zdziałam, ale do tego wniosku trzeba dorosnąć i zdobyć naprawdę dużo wiedzy tajemnej 😉 Powodzenia w Waszej walce!!! Jeśli jeszcze nie wiesz, to jestem również na Facebooku TUTAJ – będzie mi niezmiernie miło, jak polubisz mój Funpage, a także na Instagramie i również fantastycznie się poczuję, jeżeli zaczniesz mnie obserwować 🙂 więcej wpisów od Karolina Jestem Karolina - Hashimotka i Matka Reumatyczki, która dietą i zmianą stylu życia powstrzymała szalejące w organizmie bomby autoimmunologiczne. Pasjonatka zdrowego żywienia i trybu życia-dyplomowany dietetyk. Miłośniczka Warmii i Mazur. Wielbicielka podróży :) Tych bliskich i tych dalszych. Baba z głową pełną pomysłów, której wszędzie pełno, "nienadążająca za swoimi ambicjami". Dużo się uśmiecham i dużo przeklinam. Odwiedzam ciekawe i fajne miejsca, podróżuję, zajadam pyszne jedzenie, dbam w sposób naturalny o zdrowie swoje i swojej Rodziny, rozpisuję diety i tym wszystkim dzielę się z Wami na moim blogu-tworzę dla Was, ale też dla siebie, żebym mogła za kilkadziesiąt lat usiąść i poczytać, jak fajną byłam babką;) KMB karolinamazanberent@
Ze złym podejściem studiowanie potrafi być źródłem ogromu frustracji i stresu. W odcinku dzielę się kilkoma przemyśleniami związanymi z podejściem do studiow
BYĆ KOBIETĄ I NIE ZWARIOWAĆMILLER KATARZYNA, PAWLUCZUK MONIKA Wydawca: REBISRok wydania: 2019Oprawa: MIĘKKA ZE SKRZYDEŁKAMIFormat: 140 x 200 mmIlość stron: 296EAN: 9788380626195 Życie niesie ze sobą wiele problemów. Zwłaszcza życie współczesnej kobiety. Jak sobie z nimi poradzić i... nie zwariować? Pomoże ci w tym Katarzyna Miller. Każdego dnia kobiety zadają sobie pytania: Jak być szczęśliwą? Jak być pewną siebie? Jak nie być ofiarą? Jak pogodzić życie rodzinne z pracą zawodową? W bestsellerowej książce Być kobietą i nie zwariować znajdziesz przykłady najbardziej typowych problemów, z którymi zmagają się kobiety: własnej tożsamości, relacji z partnerem oraz samooceny. Szczególne miejsce zajmuje bolączka wielu kobiet - jak pokochać samą siebie. Nowatorska forma – zapis warsztatów psychoterapeutycznych z udziałem kilkunastu kobiet, da ci poczucie współuczestnictwa. Zrozumiesz też, że nie jesteś w swoich problemach osamotniona. To najlepsza książka dla kobiet poszukujących szczęścia... w sobie. [Kod oferty,99590100208KS,9788380626195,2021-10-15 17:03:34]
Zapis wykładu Wojciecha Busiela, wygłoszonego w trakcie nie-Konferencji Ludzka Strona Zarządzania organizowanej przez Grupę Szkoleniową Halibut 4-5.06.2018 w
Jak się rozstać ?Jak się rozstać w zgodzie?Jak przetrwać rozstanie?Jak się rozstać ?Każdy w swoim życiu zapewne przeszedł lub przejdzie przez rozstanie. Jest to niewątpliwie bardzo trudny czas, pełny bólu, rozczarowania, braku nadziei i poczucia winy. Ta jakże bolesna lekcja nie omija nikogo. Nie ważne, czy rozstanie dotyczy związku, zakończenia relacji przyjacielskiej czy pożegnanie bliskiej osoby. Każde z nich dotyka nas, niosąc przy tym wiele pytań. Jednym z nich, najczęściej pojawiającym się jest – dlaczego? Jak to się stało, że to już koniec, gdzie popełniliśmy błąd. Jest to bardzo naturalne, że przeżywamy stratę i o to w tym wszystkim chodzi. Musimy przejść przez to ciężkie doświadczenie, żeby nauczyć się wielu się rozstać w zgodzie?Jeśli jest to decyzja obojga partnerów, to w zasadzie nie ma większego problemu. Każdy idzie w swoją stronę, zostają tylko wspomnienia – miłe albo i nie. Gorzej sytuacja wygląda, jeśli decyzję o zakończeniu związku podejmie jedna ze stron. W takim momencie, dla osoby odrzuconej, w zależności od długości i intensywności uczuć, świat może przestać istnieć a doszukiwanie się sensu dalszego życia graniczy z cudem. Bardzo trudno opanować w tej chwili emocje, może pojawić się cała gama uczuć – od smutku, po złość czy gniew. Jak więc przetrwać rozstanie a dodatkowo zrobić to z klasą? Gniew nigdy nie jest dobrym doradcą. Po pierwsze należy pozwolić ochłonąć emocjom. Decyzje o rozstaniu należy spokojnie przemyśleć. Dobrym sposobem będzie wyjazd na kilka dni, z dala od partnera i od rzeczy, które nam o nim przypominają. W ten sposób łatwiej nam będzie spojrzeć na całą sytuację z dystansem. Jeżeli jednak rozstanie jest nieuniknione, należy wrócić i zabrać się za to jak do wszystkiego jest spokój. Rozmowa bez awantur, z uprzejmym podejściem i zrozumieniem. Raniąc drugą osobę, ranimy przede wszystkim siebie. Osoby, które rozstały się podczas kłótni, najczęściej nie żałują samego rozstania, ale sposobu w jaki do niego doszło. Należy okazać szacunek osobie, która była bliska naszemu sercu, podziękować za wspólny czas i pozwolić odejść. Jak przetrwać rozstanie?Pierwszym krokiem jaki musisz podjąć podczas powrotu do równowagi psychicznej jest akceptacja. Pozwól sobie na przeżywanie trudnych emocji. Jest to przechodzenie przez fazę szoku, dezorganizacji, gwałtownych emocji, winy i poczucia straty, po których następuje ulga. Przestań nadmiernie analizować. Zajmij swój umysł. Zaangażuj się w zajęcia, które dawniej lubiłeś. Przebywaj wsród ludzi, wsparcie pomoże Ci otrząsnąć się z sobie na przyjemności. Zrelaksuj swój umysł i wyjątkowo bolesnych sytuacjach możesz zwrócić się o pomoc do sobie czas. Psychiczne pożegnanie z osobą, która nas opuściła to proces. Uwierz w to, że to minie i dasz rozstania będzie Twoim nowym początkiem. Zatroszcz się o siebie. Dodawaj sobie energii drobnymi przyjemnościami i spotkaniami z ludźmi. Z czasem zauważysz, że odzyskujesz kontrolę nad swoim życiem, co uczyni Cię bardziej pewnym siebie, pozytywnie nastawionym do świata a tym samym bardziej atrakcyjnym. Tagi: ⭐ jak się rozstać po długim związku, jak się rozstać po 10 latach, oznaki, że czas się rozstać, jak się rozstać mając dziecko, jak się rozstać z klasą, jak rozmawiać o rozstaniu z partnerem, jak się rozstać z dziewczyną, jak się rozstać gdy są dzieci, jak się rozstać z żoną, jak się rozstać z kochanką,
Zobacz Jak być fit i nie zwariować? Magda Foeller w najniższych cenach na Allegro.pl. Najwięcej ofert w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji.
Forum: Noworodek, niemowlę [edytowano przez moderatora] Zaczęliśmy się smiać z moim m. jak to było przez te 9 m-cy i tuż po… To szalony okres w życiu. U nas bardzo piękny i radosny, aczkolwiek różnie to bywa… DZIECINoworodek, niemowlęJak urodzić i nie zwariować? Angina u dwulatka Mój Synek ma 2 lata i 2 miesiące. Od miesiąca kaszlał i smarkał a od środy dostał gorączki (w okolicach +/- 39) W tym samym dniu zaczął gorączkować mąż –... Czytaj dalej → Skubanie paznokci – Co robić, gdy dziecko skubie paznokcie? Może wy macie jakieś pomysły, Zuzanka od jakiegoś czasu namiętnie skubie paznokcie, kiedyś walczyłam z brudem za nimi i obcinaniem ich, a teraz boję się że niedługo zaczną jej wrastać,... Czytaj dalej → Mozarella w ciąży Dzisiaj naszła mnie ochota na mozarellę. I tu mam wątpliwości – czy w ciąży można jeść mozzarellę?? Na opakowaniu nie ma ani słowa na temat pasteryzacji. Czytaj dalej → Czy leczyć hemoroidy przed porodem? Po pierwszej ciąży, a bardziej porodzie pojawiły się u mnie hemoroidy, które się po jakimś czasie wchłonęły. Niestety teraz pojawiły się znowu. Jestem w 6 miesiącu ciąży i nie wiem,... Czytaj dalej → Ile kosztuje żłobek? Dziewczyny! Ile płacicie miesięcznie za żłobek? Ponoć ma być dofinansowany z gminy, a nam przyszło zapłacić 292 zł bodajże. Nie wiem tylko czy to z rytmiką i innymi. Czy tylko... Czytaj dalej → Pytanie do stosujących zastrzyki CLEXANE w ciąży Dziewczyny mam pytanie wynikające z niepokoju o clexane w ciąży. Biorąc od początku ciąży zastrzyki Clexane w brzuch od razu zapowiedziano mi, że będą oprócz bolesności, wylewy podskórne, sińce, zrosty... Czytaj dalej → Mam synka w wieku 16 m-cy. Budzi się w nocy o stałej porze i nie może zasnąć. Mój syn budzi się zawsze o 2 lub 3 w nocy i mimo podania butelki z piciem i wzięcia do łóżka zasypia dopiero po ok. 2 godzinach. Wcześniej dostawał w... Czytaj dalej → Dziewczyny po cc – dreny Dziewczyny, czy któraś z Was miała zakładany dren w czasie cesarki? Zazwyczaj dreny zdejmują na drugi dzień i ma on na celu oczyszczenie rany. Proszę dajcie znać, jeśli któraś miała... Czytaj dalej → Meskie imie miedzynarodowe. Kochane mamuśki lub oczekujące. Poszukuję imienia dla chłopca zdecydowanie męskiego. Sama zastanawiam się nad Wiktorem albo Stefanem, ale mój mąż jest jeszcze niezdecydowany. Może coś poradzicie? Dodam, ze musi to... Czytaj dalej → Czy to możliwe, że w 15 tygodniu ciąży?? Dziewczyny!!! Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Wczoraj wieczór przed kąpielą zauważyłam przezroczystą kropelkę na piersi, ale niezbyt się nią przejełam. Po kapieli lekko ucisnęłam tą pierś i... Czytaj dalej → Jaką maść na suche miejsca od skazy białkowej? Dziewczyny, których dzieci mają skazę białkową, może polecicie jakąś skuteczną maść bez recepty na suche placki, które pojawiają się na skórze dziecka od skazy białkowej? Czym skutecznie to można zlikwidować? Czytaj dalej → Śpi albo płacze – normalne? Juz sama nie wiem co mam myśleć. Mój synek ma dokładnie 5 tygodni. A mój problem jest taki, że jak mały nie śpi, to płacze. Nie mogę nawiązać z nim... Czytaj dalej → Wielotorbielowatość nerek W 28 tygodniu ciąży zdiagnozowano u mojej córeczki wielotorbielowatość nerek – zespół Pottera II. Mój ginekolog skierował mnie do szpitala. W białostockim szpitalu po usg powiedziano mi, że muszę jechać... Czytaj dalej → Ruchome kolano Zgłaszam się do was z zapytaniem o tytułowe ruchome kolano. Brzmi groźnie i tak też wygląda. dzieciak ma 11 miesięcy i czasami jego kolano wyskakuje z orbity wygląda to troche... Czytaj dalej →
Sprawa jest jasna i oczywista, bo przecież Pan Jezus jasno mówi na temat nierozerwalności małżeństwa. Nie może być dwóch zdań: związek małżeński jest święty i nierozerwalny. Niestety w dzisiejszych czasach wielu nie chce respektować prawa Bożego. Chcę zacząć od tego, że do nikogo nie żywię urazy, wszystkim z serca przebaczyłem i mam nadzieję, że te osoby również wybaczyły lub wybaczą mi wszystko, w czym zawiniłem lub zbłądziłem. Piszę to świadectwo jedynie po to, by ostrzec mężczyzn i kobiety niszczących święte więzi małżeńskie przed tym fatalnym błędem. Jestem przekonany, że gdyby obecna kochanka mojego taty nie weszła z nim w związek, życie całej naszej rodziny wyglądałoby zupełnie inaczej. Pamiętam, że w dzieciństwie tata był dla mnie wszystkim. Zawsze czekałem, aż wróci z pracy, żeby się mu rzucić na szyję i obojętnie jak, ale żeby spędzić z nim trochę czasu. Zazwyczaj kończyło się tak, że ja oglądałem film w telewizorze i co 10 minut budziłem tatę, który zasypiał obok mnie ze zmęczenia. Przez cały tydzień pracował od rana do późnego wieczora, co wywoływało we mnie jeszcze większą tęsknotę, i tym bardziej ceniłem sobie czas spędzony właśnie z nim. Brałem z niego przykład tak często, jak tylko mogłem. Przykładowo jeżeli on jadł obiad z garnka, to ja też chciałem tak samo; jak on pracował na komputerze, to stałem za nim i podpatrywałem jego ruchy. Dosłownie wszystko chciałem robić tak jak tata. No może z wyjątkiem nauki i porządku w pokoju... Oczywiście, tata stosował również pewien system kar i nagród, którego dziś już dokładnie nie pamiętam. Wiem tylko, że ja byłem traktowany bardzo ulgowo, bardziej niż moja siostra. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że moje dzieciństwo było bardzo spokojne… do czasu, aż wszystko się posypało. Mniej więcej gdy miałem 9 lat, dowiedziałem się, że taty koleżanka, z którą często jeździmy na wakacje, to nie tylko koleżanka, ale, jak stwierdził - osoba, w której jest zakochany. Moja siostra wiedziała o tym już wcześniej i pewnego razu nie wytrzymała, i strasznie się na tatę wkurzyła. Ja byłem albo za młody, albo zbyt zapatrzony w ojca, żeby mu powiedzieć: "Wybij to sobie z głowy. Żona to nie gadżet, który można zostawić albo wymienić". Tak się stało, że po jego krótkim wyjaśnieniu sytuacji powiedziałem, że go rozumiem. W rzeczywistości nie miałem pojęcia, co się naprawdę dzieje z naszą rodziną. Stałem się rzecznikiem zła przeciwko skrzywdzonej mamie i siostrze. Zaczęło się prawdziwe piekło... Codziennością stały się u nas hałaśliwe kłótnie rodziców, o których z siostrą chcieliśmy jak najszybciej zapomnieć. Mama wiedziała, że tata ma kochankę, i nie mogła się z tym pogodzić. Spokojna rzeczywistość i nasze dzieciństwo zaczęły się walić... Chowaliśmy się z siostrą w pokoju i czekaliśmy, aż rodzice przestaną się kłócić. Kończyło się zazwyczaj tak, że tata wpadał do naszego pokoju i mówił do mamy: "Chodź, zobacz, jak przez ciebie dzieci się boją!". Jak gdyby to mama dążyła do zniszczenia naszej rodziny! W końcu mama nie wytrzymała i kazała mu się wynosić. Spakowała ojcu walizki i kazała mu się wyprowadzić do jego rodziców. Nie miałem zamiaru na to pozwolić. Mama chciała, żeby tata, który był dla mnie autorytetem i wzorem, się wyprowadził. Nadal nie rozumiałem krzywdy, jaką on wyrządził mamie, a siostra z mamą nie rozumiały, jaki to dla mnie był ból, kiedy czułem, że tracę najbliższą mi osobę. Ludzie często pytają: gdzie jest Bóg, kiedy go najbardziej potrzeba? Odpowiedź jest prosta: wszędzie, a w takich sytuacjach szczególnie blisko Ciebie. Niestety, jeżeli nie chcesz Go znać i nie respektujesz Jego przykazań, to Bóg musi uszanować Twoją wolną wolę. Jedyne, co może zrobić, to cierpliwie czekać, aż wezwiesz Go na pomoc. Jeszcze przed tymi wydarzeniami nasza rodzina wydawała się wierząca. Chodziliśmy wszyscy w niedzielę do kościoła i uczestniczyliśmy we Mszy św. Tata był pierwszym, który przestał chodzić w niedzielę do kościoła. Tłumaczył to nadmiarem pracy, ale bardzo możliwe, że chciał ukryć fakt, że spędza czas ze swoją kochanką. Następna była moja siostra. Ja z kolei wcześniej już przyczyniłem się do podłamania wiary mojej mamy, wychodząc zapłakany z konfesjonału zaraz przed moją pierwszą Komunią św. Moje słowa zdenerwowały księdza proboszcza, który w czasie spowiedzi zaczął na mnie krzyczeć tak, że cała klasa słyszała. Po odejściu od konfesjonału powiedziałem mamie, że "już nigdy tutaj nie wrócę". Później, gdy rodzice się rozstali, również my z mamą przestaliśmy chodzić do kościoła. Na tak przygotowanym gruncie tragedii, kłamstwie, zdradzie, braku Boga w rodzinnej relacji zacząłem budować inne życie, oparte na niewłaściwych autorytetach. Zaowocowało to brakiem szacunku do mamy, siostry, lenistwem, nadmiernym egoizmem w relacjach z innymi ludźmi, przeklinaniem co trzecie słowo, popadaniem w nałóg oglądania pornografii i samogwałtu, a w końcu współżyciem przedmałżeńskim. Tutaj można by zadać pytanie: co może powiedzieć rodzic dopuszczający się zdrady swojemu dziecku o niewspółżyciu przed ślubem? No właśnie nic - albo to, co ja czasem słyszałem: "tylko pamiętaj, żeby się zabezpieczyć"... Każdy mój związek z kobietą kończył się porażką. Każdy oprócz tego, w którym obecnie się znajduję. Kiedy odkryłem, że wszystkie moje nieszczęścia wynikają z braku zaufania Jezusowi i z nieprzestrzegania przykazań Bożych, moje życie się zmieniło. Dziś jestem szczęśliwym mężem kochającej żony i postanowiłem, że nie będę budować relacji małżeńskiej, ani żadnej innej relacji, bez Pana Boga w moim życiu. Po prostu się nie da zbudować nic dobrego bez Jezusa. Małżeństwo to relacja męża z żoną i ich obojga z Panem Bogiem. Po to małżonkowie sobie ślubują "miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że się nie opuszczą aż do śmierci", bo jest to wspólna decyzja o podjęciu ciężkiej pracy prowadzącej do szczęścia. Działanie złego ducha polega na tym, że podsuwa on "łatwe" rozwiązania w najtrudniejszych momentach życia, a potem się okazuje, że dzieje się jeszcze gorzej. Opuszczenie mojej mamy przez tatę było właśnie taką ucieczką od problemów i niewygody oraz pogrążeniem się w egoizmie. W rzeczywistości i tata, i jego kochanka wybrali trwanie w grzechu ciężkim, skazując się na potępienie, ale oni kompletnie nie zauważają tego, że pustki, która powstaje z powodu braku Bożej miłości, nie da się zastąpić pieniędzmi lub wyjazdami, poszukiwaniem nowych wrażeń i atrakcji. Myślę, że gdyby dziewczyna, z którą tata odszedł, wiedziała, ile zła nam wszystkim wyrządziła, poszukałaby sobie innego mężczyzny i założyła normalną, kochającą się rodzinę. Bo przede wszystkim zburzyła swoje własne relacje z Bogiem i weszła w grzeszny związek, odciągając od Boga również mojego tatę. Następnie zabrała mamie męża, z którym ona jest związana sakramentalnie i z którym razem wychowywała dzieci, i budowała swoje życie. Mama została zdradzona, poniżona, jej uczucia zostały zdeptane, jej zaufanie zburzone... Musiała budować dalsze życie bez męża, z poczuciem krzywdy i goryczy. My z siostrą zostaliśmy pozbawieni ojca - człowiek, który był dla mnie największym autorytetem, zdradził nas wszystkich, dając mi najgorszy z możliwych przykładów do naśladowania... Bardzo kocham swoich rodziców i pragnę, żeby byli znowu razem. Cudzołóstwo jest grzechem, który burzy wzajemne relacje całej rodziny i przynosi mnóstwo cierpienia. Czy można zbudować szczęście, niszcząc życie kilkorga ludzi? Niestety, o tym kochanka mojego taty nie pomyślała… Nawet dzisiaj, po wielu latach, kiedy sam jestem odpowiedzialnym mężem, odczuwam bolesne skutki rozbicia naszej pierwotnej rodziny. Wiem, że czeka mnie jeszcze ciężka praca, aby się pozbyć wszystkich złych nawyków i skłonności; gdyby mój tata zerwał z kochanką i powrócił do mamy, byłoby mi znacznie łatwiej. Przecież to, co małżonkowie wnoszą do swojego małżeństwa, jest w dużej mierze tym, co każde z nich wynosi ze swojej własnej rodziny. Gdyby nie ludzie, którzy się za mnie modlili, i gdyby nie wielka miłość Boga w moim życiu, moje małżeństwo alboby nie istniało, albo rozpadłoby się równie szybko, jak wszystkie moje poprzednie relacje. Zniszczyć rodzinę można bez trudu w ciągu kilku dni, a nawet kilku godzin. Aby coś zbudować, potrzeba wielu lat i cierpliwości, i wysiłków. Trwające w rodzinie cudzołóstwo znacznie utrudnia budowanie normalnych relacji - i właśnie dlatego nie powinnaś być kochanką mojego taty. Źródło: Dlaczego nie powinnaś być kochanką mojego taty